Odcienie oceanicznego piękna
Przemierzanie różnych stron świata nierozłącznie wiąże się z zaskoczeniem i zachwytem. Ciemne barwy zieleni obecne w głębi tropikalnych lasów, bezkresne morskie przestrzenie błękitu, surowość skał gór wszelakiego rodzaju, barwy i desenie kamieni szlachetnych, skomplikowane formacje jaskiniowe, kuszące oko tropikalne kwiaty… Tak, przyroda może dostarczyć emocji większych niż niejeden serial 🙂
Matt Robertson, pisarz, malarz i ilustrator, absolwent Cambridge School of Art, w serii autorskich książek obrazkowych, którą polskim czytelnikom przybliża poznańskie wydawnictwo Papilon, przedstawia rozmaite walory świata naturalnego.
„Kochamy wodne stwory” (wyd. Papilon, 2024) jest opowieścią o oceanach oraz podwodnej florze i faunie. To swoiste rysowane mini kompendium wiedzy, kopalnia ciekawostek i informacji, ale też koncept pomyślany tak, by wzbudzać w dziecku współodpowiedzialność za dobrostan środowiska przyrodniczego. Swoją opowieść Matt Robertson rozpoczyna od kipiącej kolorami rafy koralowej, prezentując takie koralowce jak bicz morski czy koralowiec mózgowy oraz pływające nieopodal ryby: błazenki i szkaradnice. Następnie przybliża oblicze groźnych rekinów, porównuje miary największych mieszkańców oceanów, pozwala zajrzeć do wraku statku, opowiada o lasach namorzynowych i lasach wodorostów, wpływa na ciemne głębiny oraz pod lód… W toku narracji nie tylko dzieli się wiedzą (największa muszla na wybrzeżach to Syrinx aruanus – może mieć nawet 72 cm długości!), ale też przemyca alarmujące informacje o wyzwaniach związanych z szkodliwą działalnością człowieka i wynikającymi z tego faktu zmianami klimatycznymi.
Bystre oko wypatrzy śmieci, które zagrażają podwodnym stworzeniom, jednak to nie wyczerpuje kwestii ochrony. Matt Robertson jedną z rozkładówek poświęca ochronie flory i fauny oceanicznej przedstawiając pracę naukowców nad rekonstrukcją raf koralowych czy planami, które mogłyby zapobiec topieniu lodowców. Całość, jak na brytyjskiego twórcę przystało, narysowana jest z lekkością, subtelnym żartem i uwagą na kolor.
Książka została objęta patronatami czasopism „Dzieci” oraz „Mama W Sam Raz”.
Barbara Górecka / Dom